piątek, 31 października 2014

zdjęcia jedzeniowe #11

Dziś na szybko kolejny post z cyklu #zdjęcia jedzeniowe - przedstawia zdjęcia potraw, które robiłam, ale nie zapisałam przepisu, bądź jest tak łatwy, że uznałam, że nie ma to sensu. 


Zaczynamy od kremu z buraków czerwonych. Zupa - krem z buraków była smaczna i bardzo ładnie wyglądała, zwłaszcza w białym talerzu :)



A teraz sałatka - pamiętam, że jadłam ją na kolację, ale nie pamiętam dokładnie co tam było, niby większość widać na zdjęciu... Patrzcie zatem:



Grill na świeżym powietrzu to fajna sprawa, ja dietuję, ale znajomi jedli z apetytem: boczek, kiełbasa i karkówka.




Polędwiczka wieprzowa z suszonymi pomidorami, kaparami, oliwkami, zapieczona z serem żółtym, szybki obiad po pracy:



Tzw. zupa kapuściana. Przygotowuję, gdy mam białą kapustę w domu. Dodaję do niej sporo warzyw, bulion i gotowe. Nie wiem czy zupa odchudza, ale na pewno smakuje bardzo dobrze i jest sycąca. Dobra do odgrzania w pracy.




Post taki przedstawia zdjęcia tego, co już niejednokrotnie pokazywałam na blogu, bądź wymyślałam robiąc to :) Mam nadzieję, że ten cykl przypada Wam do gustu, w końcu zdjęcia takie pokazywałam już po raz 11! :)

Smacznego!

poniedziałek, 20 października 2014

jedzenie knajpowe #7

W siódmym poście zdjęcia jedzenia, jakie jadłam w ostatnim czasie na mieście. Od razu muszę się przyznać, że nie wszystko zjadam sama. Moi towarzysze już przyzwyczaili się do tego, że zanim wezmą widelce w dłoń, muszę zrobić fotkę :) Czasami zdarza się, że muszę krzyczeć - STOP, tylko zrobię zdjęcie :)

Pstrąg pieczony z prażonymi migdałami, kaszą gryczaną i mizerią. Bardzo smaczne danie. Ciekawie podana mizeria, śmietana nie była wymieszana z ogórkami, dzięki czemu mój obiad był bardzo dietetyczny! :)


Polędwiczka wieprzowa z sosem grzybowym podana z pieczonymi ziemniakami i szpinakiem. Podobno pyycha :)



Pstrąg pieczony - tym razem podany z frytkami:



Hamburger z mięsem wołowym i wiele frytek belgijskich:



Mój ulubiony makaron - z suszonymi pomidorami, kurczakiem, szpinakiem. Też taki umiem zrobić, ale czasami lubię zjeść na mieście.


Pizza, dwie wielkie, a w zasadzie aż cztery rodzaje. Zjadłam kawałek wcale nie tej z pozoru najzdrowszej ;)

 


I na koniec coś, co na pewno sama zrobię. Placuszki z cukinii, łosoś zawinięty w pora i tak gotowany na parze oraz kasza kuskus. Pycha - jeden z fajniejszych obiadów jaki ostatnio jadłam na mieście.



Czy też Wam się zdarza cykać fotki podczas obiadu? :) Jak pisałam, moi znajomi już się przyzwyczaili, ale czasami widzę dziwne miny osób przy stolikach obok. No cóż. Lubię jedzenie, lubię gotowanie, lubię wspomnienia i lubię jedzenie fotografować. Czasami gotuję właśnie z obrazka, przecież nie zawsze kucharz zdradzi sekret swojej potrawy :) Trzeba skupić się na zapamiętaniu smaku i no właśnie - na zdjęciu potrawy. Do dzieła!

Smacznego!

środa, 15 października 2014

faszerowany bakłażan

Dzisiaj propozycja obiadowa - faszerowany bakłażan.

Bakłażana w takiej formie robiłam pierwszy, ale już wiem, że nie ostatni raz. Częściej do faszerowania wybierałam cukinię bądź paprykę. Od bakłażana stroniłam, bo kilka razy jadłam i nie był jakoś specjalnie najlepszy, ale przy okazji robienia zakupów warzywnych patrzył na mnie dość ciekawie i kusząco. Kupiłam. Zrobiłam. Wyszło pysznie! Polecam i zapraszam.




Składniki:
  • 3 połówki bakłażana
  • 3 rodzaje ryżu (ja użyłam: brązowy, dziki i risotto)
  • mięso mielone (u mnie było wieprzowe)
  • 3 ząbki czosnku
  • cebula
  • olej rzepakowy
  • przecier pomidorowy
  • ser żółty
  • przyprawy: sól, papryka ostra, pieprz ziołowy, sól morska z pomidorami, papryka słodka, majeranek
Przygotowanie:
  • przekroiłam bakłażana na pół, wydrążyłam środek (nie używałam go do faszerowania, wykorzystałam do zapiekanki o której innym razem), posoliłam i odłożyłam na ręcznik papierowy do góry dnem
  • nastawiłam ryż, całą mieszankę razem, chodziło tylko o podgotowanie go, doszedł w piekarniku
  • przygotowałam mięso - na patelnię wylałam troszkę oleju rzepakowego, dodałam czosnek i cebulę, następnie mięso i przyprawy, poddusiłam
  • mięso i ryż wymieszałam razem
  • farsz włożyłam do bakłażana
  • bakłażany ułożyłam w formie, podlałam wodą i wstawiłam formę do piekarnika nagrzanego na 180 stopni (z termoobiegiem), piekłam jakieś 60 minut




  • około 10 minut przed zakończeniem pieczenia na wierzch bakłażanów wyłożyłam nieco przecieru pomidorowego oraz posypałam startym serem


Całość wyszła bardzo dobra. Bakłażan nie był twardy, ale też nie rozpadał się. farsz był idealnie dopasowany. Było czuć różne rodzaje ryżu, co też dawało niezłych wrażeń kulinarnych :)





Smacznego!

niedziela, 12 października 2014

dyniowa zupa-krem inaczej

Dzisiaj dyniowa zupa-krem, którą przygotowałam inaczej niż zwykle.

Jakiś czas temu na blogu pokazywałam już zupę-krem z kalafiora, która gotowana była na mleku. Przepis możecie znaleźć tutaj: zupa kalafiorowa na mleku 

Tym razem spróbowałam z zupą dyniową i muszę ogłosić sukces! Zupa była pyszna :)

Składniki:
  • dynia (kawałek 30 dkg)
  • 1 cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 marchewka
  • liście laurowe, ziele angielskie, imbir, pieprz ziołowy, sól, pasta harrisa (1/2 łyżeczki), pasta pomidorowa (1 łyżka), papryka słodka
  • 1 szklanka mleka 2%
  • 1/2 szklanki wody (lub bulionu)
  • prażone pestki dyni - opcjonalnie
  • kasza jęczmienna - opcjonalnie
Przygotowanie:
  • zaczęłam od pokrojenia dyni w kostkę, marchewki w plasterki, cebuli w półplasterki i czosnku jak wyszło
  • dodałam wszystko do garnka z grubym dnem, podlałam niewielką ilością wody i włączyłam gaz
  • następnie dodałam wszystkie przyprawy i często mieszałam, co jakiś czas podlewałam wodą, w sumie użyłam około 1/2 szklanki
  • gdy dynia była już w zasadzie papką dodałam 1 szklankę mleka, doprowadziłam do wrzenia
  • zmiksowałam wszystko na gładką zupę-krem (wcześniej wyłowiłam ziele angielskie i liście laurowe)
  • jeszcze chwilę pogotowałam i podałam
Zupę podałam z ugotowaną wcześniej kaszą jęczmienną i prażonymi pestkami dyni. Muszę nieskromnie powiedzieć, że to idealny eksperyment ostatnich dni :) Dynia teraz jest do kupienia praktycznie wszędzie, więc jeśli macie ochotę spróbować szczerze polecam!

Smacznego!

niedziela, 5 października 2014

słodka niedziela #5

Dzisiaj w ramach szybkiego słodkiego niedzielnego przepisu GRANOLA.



Granola większości z Was kojarzy się zapewne z mieszanką do śniadania. W zasadzie poniekąd słusznie, ale podążając za Wikipedią: "Granola (słowo ang., pochodzące z włoskiego zdrobnienie od grano: zboże, pszenica) – mieszanina płatków zbożowych, rodzynek, orzechów, suszonych owoców i cukru (lub miodu), pieczona do chrupkości. Podawana jest z mlekiem lub jogurtem na śniadanie. Może być także wykorzystywana jako składnik ciast, deserów bądź batoników". I właśnie kwestia deserów jest tutaj kluczowa :)

Na dobrą sprawę składniki granoli możecie wybrać samodzielnie, dobrać takie, jakie najbardziej Wam pasują, jakie najbardziej lubicie albo macie w domu.

Ja użyłam:
  • otręby pszenne - 6 łyżek
  • siemię lniane ziarna - 3 łyżki
  • płatki owsiane - 10 łyżek
  • sezam - 2 łyżki
  • pestki dyni - 3 łyżki
  • pestki słonecznika - 3 łyżki
  • migdały - 2 łyżki
  • orzechy laskowe - 2 łyżki
  • nasiona chia - 1 łyżka
  • rodzynki - 3 łyżki
  • płynny miód - 4 łyżki
  • olej rzepakowy - 1 łyżka
Przygotowanie: wrzucając kolejne składniki do sporej miski za każdym razem dokładnie mieszałam, na koniec już po dodaniu miodu było nieco trudniej bo składniki się sklejały, ale udało się.
Całość wysypałam na blachę do pieczenia, którą wyłożyłam papierem do pieczenia.


Następnie rozłożyłam wszystko na jedną warstwę na całą blachę.



Mieszankę piekłam w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, przez około 25 minut, ale co jakieś 5-7 minut mieszałam całość, żeby z każdej strony było wszystko upieczone.



Zapach w domu - niesamowity! :) Część mojej domowej granoli przekazałam koleżance w ramach prezentu :)



Część dla mnie zostawiłam w zamykanym słoiku. Można ją tak przechowywać jakieś 2-3 tygodnie i na tyle powinna wystarczyć ;)

Granolę polecam jako dodatek do śniadania - wystarczy dodać jogurt i owoce, bądź koktajl (zmiksowane owoce z jogurtem) i 2 łyżki granoli. Śniadanie gotowe. Nie dość, że się pysznie chrupie, to granola sprawi, że nie będziecie głodni przez kilka godzin.

A w ramach słodkiej niedzieli granolę polecam z jogurtem bądź samodzielnie jako przegryzka do popołudniowej kawy. Ziarna są pyszne, zapach jest niesamowity, sama radość, polecam!


Nie było mnie jakiś czas, w końcu miałam upragnione wakacje, a po wakacjach rewolucje zawodowe... Dużo się dzieje w przepisach również. Niebawem kolejne porcje!

Pozdrawiam słonecznie!

Smacznego!