piątek, 14 października 2016

jedzenie knajpowe #11

Witajcie!

Powroty nigdy nie są łatwe, ale muszę przyznać, że jedzenie, gotowanie, kucharzenie i cały ten klimat dookoła to coś, co nigdy mi się nie znudzi! Niestety ostatnimi czasy nie wszystko było tak, jak sobie kiedyś zaplanowałam, musiałam nieco przeorganizować wiele spraw, co wiązało się z brakiem czasu na spisywanie wszystkiego, co robię, gotuję oraz z brakiem czasu do przygotowywania postów. Blog zszedł na dalszy plan, choć gotowanie ciągle było wysoko. Sporo zdjęć umieszczałam na Instagramie, bo tam jest jednak nieco szybciej. Jeśli ktoś ma ochotę obserwować to zapraszam: culinary_island.
Dzisiaj, po bardzo długiej przerwie, wracam do blogowania!

Choć jeszcze nie z własnymi przepisami, nie z własnym daniem, to z inspiracjami. Kilka razy w miesiącu jadam na mieście. Śniadania, obiady albo desery czy przekąski. Mam kilka swoich ulubionych miejsc, gdzie niezależnie od pory roku czy dnia znajdę coś, co mnie zachwyci. Często staram się powtórzyć lub zrobić coś a'la danie, które jadłam gdzieś na mieście.

Dziś pokazuję zdjęcia z tego mojego knajpowego życia. Śmiesznie jest gdy robię zdjęcia potrawom swoim i moich towarzyszy, najpierw jest krzyk, żeby jeszcze nie jedli, a później sporo śmiechu :) Zapraszam :)


1. Bruschetta - pyszna, inna niż te, które jadam zazwyczaj. Pyszny chleb i ser. Wszystko jest przywożone prosto z Włoch.




2. Zupa ogórkowa - domowa, w osiedlowej knajpce - pyszna, taka jak u Mamy :)






3. Hummus - mój ulubiony z suszonymi pomidorami. Zanim sama odważyłam się zrobić w domu, kilka razy spróbowałam właśnie tej wersji.


4. Makaron, ach makaron - powinnam ograniczać, ale na mieście w kilku punktach uwielbiam :) Tutaj z wielką dawką dobrego parmezanu.




  5. Ciabatta przykryta sałatą. Pyszna, chrupiąca.


6. Oliwki - prawdziwe, z pestkami - pyszne! idealne jako starter.



Obiecuję, że niedługo wrzucę przepis na coś mojego. Tęskniłam za tym miejscem :)

Smacznego! 

9 komentarzy:

  1. Od czasu do czasu lubię zjeść w restauracji, choć nie mam nic do domowej kuchni. Makaron z parmezanem chodzi za mną już od jakiegoś czasu. Więc kusi najbardziej! :) Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam gotować, więc bez domowej kuchni nie wyobrażam sobie życia :) Ale odmiana czasami wskazana:)

      Usuń
  2. Ja czasami też lubię poznać nowe smaki i udam się na podbój miastowych knajpek :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To w takim razie witaj ponownie! ;) Bardzo ładne te zdjęcia! Przegląd smakołyków udany ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż się głodna zrobiłam po przejrzeniu tych zdjęć :) !

    OdpowiedzUsuń
  5. ale cudne oliwki! jaki kolor, ekstra! aż chce się je zjeść! i ten makaron.... zgłodniałam : )

    OdpowiedzUsuń
  6. ja rzadko jadam na mieście, ale Twoje dania wyglądają pysznie ;)
    Też tak mam, że blog w tyle, a na Instagramie częściej :( ubolewam nad tym, ale cóż zrobić? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na widok bruschetty, cieknie mi ślinka <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Restauracja w Warszawie24 kwietnia 2018 12:54

    Alee piękne te oliwki. Gdzie można dostać te wszystkie pyszności. Ja mogę polecić od siebie https://restauracjaakademia.pl. Uwielbiam ryby, a tam mają po prostu najlepszego tatara z łosia na świecie. Podają z sosem miodowo-musztardowym, to totalna petarda :)

    OdpowiedzUsuń